Przeciętna strona wschodu

W konferencjach znajduje się oczywiście po 15 zespołów, lecz jak to wygląda w kwestii poziomu sportowego tych drużyn? Uważa się, że silniejsza jest strona zachodnia, gdzie więcej ekip prezentuje się dobrze, lecz w poprzednim sezonie to na wschodzie cieszyli się z mistrzostwa. Przeanalizujmy więc strefę bliższą dolnego wybrzeża Atlantyku, która w porównaniu do innych jest dość przeciętna.

Dywizja Południowo-wschodnia

Najsłabsza dywizja we wschodniej konferencji, większość drużyn w przebudowie.

Zwycięzcy dywizji w historii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Southeast_Division_(NBA)

Atlanta Hawks, czyli świetlana przyszłość

W Georgii nie martwią się słabą postawą w tym sezonie. Choć ta kampania jest przeciętna, to z optymizmem patrzą w przyszłość. Gra spoczywa na ramionach jednego z najlepszych młodzików ligi i świetnego gracza ofensywnego Trae’a Young’a. Ze wsparciem przychodzi kilku innych koszykarzy, również wybranych w ostatnich draftach, jak John Collins, De’Andre Hunter czy Kevin Huerter i solidny Clint Capela. Na pewno nauczyli się też wiele od weteranów, w tym najstarszego gracza w lidze Vince’a Cartera, któremu światowa pandemia chyba zakończyła karierę. Ta drużyna na pewno może się rozwinąć na pretendenta do tytułu.

Charlotte Hornets, czyli daleko droga przed nami

Klub, którego właścicielem jest Michael Jordan, raczej nie będzie walczyć o mistrzostwo w najbliższym czasie. Po utracie najlepszego zawodnika, Kemby Walkera, w Charlotte nie ma już nikogo kto mógłby tę drużynę pociągnąć. Grać stara się duet rozgrywających – Terry Rozier i Devonte Graham oraz młodzi P.J. Washington i Miles Bridges, lecz jest to raczej przeciętna próba. Z tego powodu szerszenie są jedną ze słabszych drużyn w lidze.

Miami Heat, czyli geniusz Pata Riley’a

Zespół z Florydy wszedł w sezon szturmem i przed wybuchem pandemii był na dobrym, czwartym miejscu. Ekipa świetnie złożona przez menedżera Pata Riley’a wyróżnia się doskonałą mieszanką doświadczenie w postaci Jimmy’ego Butlera czy Gorana Dragicia oraz powiewem świeżości od świetnych Bama Adebayo i Kendricka Nunna. Do uzupełnienia jeszcze wyborowi strzelcy jak Duncan Robinson lub Tyler Herro i mamy możliwego czarnego konia play-offów. Gdy weźmiemy jeszcze pod uwagę, że nad wszystkim czuwa trener Erik Spoelstra, to naprawdę można uwierzyć w sukces.

Przeciętna

Miami Heat

Orlando Magic, czyli najbardziej przeciętna drużyna ligi

W mieście może działa magia Disneylandu, ale chyba niezbyt na koszykarzy Magic. Są tam solidni gracze, jak Nikola Vucević, Aaron Gordin czy Evan Fournier, ale nie są to żadne gwiazdy. Wśród młodych talentów też raczej bez szału. Johnathan Isaac, Mo Bamba czy starający się odbudować Markelle Fultz to młodzież, z której może coś wyrośnie, ale nie elektryzuje tłumów. I w ten sposób klub jest jakby w czyśćcu. Wisi gdzieś pomiędzy przebudową a walką o play-offy. I pewnie tam awansuje, ale nikt się nie spodziewa, że zwojują coś w pierwszej rundzie. Idealne słowo opisujące te ekipę jest jedno – przeciętna.

Washington Wizards, czyl ah co by było gdyby…

No właśnie, co by było gdyby John Wall mógł biegać po boiskach? Póki co nadal czekamy na odpowiedź, bo nie pojawił się w spotkaniu od niemal dwóch lat z powodu kontuzji. Choć świetny Bradley Beal stara się jak może, sam tego nie udźwignie. Pomoc od Davisa Bertansa, Thomasa Bryanta i Ruiego Hachimury jest przeciętna. Dobrym pomysłem byłoby chyba budowanie od nowa, ale czy menedżer zapatrzony w duet Wall-Beal się na to zdecyduje?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *